Wydział Neofilologii - kierunek filologia
- w zakresie filologii angielskiej / filologii germańskiej

Jak wynika z ostatnich doniesień w prasie, coraz częściej na rynku pracy poszukiwani są pracownicy z biegłą znajomością języka niemieckiego. Kwestię tę porusza gazeta "Wochenblatt" [niemieckojęzyczna gazeta w Poslce] , powołując się m.in. na dwa artykuły, opublikowane niedawno w "Pulsie Biznesu". Jeden z nich - jak czytamy w "Wochenblatt" - już w tytule alarmuje, że centra biznesu walczą o germanistów! Drugi z kolei zwraca uwagę na powstające w zawrotnym tempie, także na Opolszczyźnie i w samym Opolu, centra usług, poszukujące pracowników z biegłą znajomością języka niemieckiego. Ponadto z opinii przytaczanych przez Wochenblatt specjalistów wynika, że powierzchowna znajomość języka niemieckiego. Jeśli ktoś słabo zna niemiecki, to w RFN liczyć może jedynie na minimalną stawkę godzinową - mówi Rafał Wodniok, specjalista ds. rekrutacji w agencji pracy Aide, firmy mającej swoje oddziały w Hiszpanii, na Węgrzech i Rumunii a także na Opolszczyźnie. Na biegłą znajomość języka niemieckiego zwraca też uwagę Guido Vreuls, doradca ds. marketingu agencji pracy OTTO: "W minionych latach pojawiło się w Polsce mnóstwo niemieckich firm, które od osób przyjmowanych do pracy oczekują biegłej znajomości języka niemieckiego. To jeden z dowodów na to, że płynne władanie tym językiem ułatwia otrzymanie dobrze płatnej pracy, nie tylko w Niemczech. Na przykład w Holandii, w miastach przy granicy z Niemcami, praktycznie wszyscy mieszkańcy mówią perfekt po niemiecku, a do tego obecnie dominuje tam trend skłaniający firmy do szukania młodych osób z biegłą znajomością niemieckiego. Kandydaci spełniający ten wymóg mają naprawdę ogromny wybór przy szukaniu zatrudnienia. Jednak z perspektywy firmy OTTO w regionie opolskim wciąż za mało ludzi biegle mówi po niemiecku i należy uczynić wszystko, aby lepiej w tej kwestii kształcić młodych ludzi, dając im w ten sposób silny atut w twardej rywalizacja, jaka trwa na rynku pracy w Europie". W tym samym artykule Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych, zwraca natomiast uwagę na niedosyt, zwłaszcza w kwestii jakości nauczania niemieckiego, pomimo iż mniejszość niemiecka dokłada wszelkich starań, by naukę języka niemieckiego różnymi kanałami rozpowszechniać.

Z powyższych opinii wynika, że znajomość języka niemieckiego jest dziś ogromnym atutem na rynku pracy. Potrzebni są nie tylko pracownicy posługujący się biegle językiem niemieckim, ale i dobrze wykwalifikowana kadra nauczycielska. Trzeba również pamiętać, że na Śląsku, gdzie część społeczeństwa posługuje się już językiem niemieckim, znając go po prostu z domu, wymagane są specyficzne warunki nauczania języka niemieckiego, zwłaszcza wykwalifikowana kadra nauczycielska przygotowana do nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości. Nie jest bowiem tak, że znajomość języka niemieckiego "z domu" wystarcza, by znaleźć dobre zatrudnienie, zwłaszcza, jeśli wymarzoną pracą nie jest praca fizyczna. Słownictwo wyniesione z domu jest to najczęściej język potoczny, który z powodzeniem wystarcza do codziennej komunikacji, niekoniecznie jednak jest wystarczający do pracy np. w biurze. Częstym zjawiskiem jest również, że młodzież posługująca się językiem niemieckim w domu, potrafi doskonale w tym języku rozmawiać, nie potrafi jednak po niemiecku pisać.

W kontekście naszkicowanej powyżej sytuacji na rynku pracy, trudno zatem zrozumieć zaznaczający się w ostatnich latach spadek liczby studentów germanistyki. Zwłaszcza małe uczelnie borykają się z niedostatecznym naborem, ponieważ często postrzegane są jako uczelnie drugiej kategorii. Tymczasem małe uczelnie często oferują swoim studentom znacznie więcej niż wielkie uniwersyteckie konglomeraty. W tym przypadku nie sprawdza się bowiem słynne reklamowe hasło, że "duży może więcej". Istnieje raczej tendencja odwrotna: to właśnie mała uczelnia daje paradoksalnie więcej możliwości. Ciekawą ofertę studiów ma na przykład Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Nysie, która rokrocznie weryfikuje swój program nauczania, dostosowując go do zmieniającego się rynku pracy. W tym roku studiować można na dwóch specjalizacjach: nauczycielskiej z jedynym dobrze funkcjonującym w Polsce modułem przygotowującym do nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości oraz na specjalizacji: tłumacz i organizator turystyki, przygotowanej z myślą o osobach, pragnących znaleźć zatrudnienie w sektorze gospodarczym. W odróżnieniu od studiów uniwersyteckich studia na filologii germańskiej w Nysie mają profil praktyczny. Oznacza to zwiększoną liczbę godzin nauczania języka, jak również większy wymiar praktyk zawodowych. Niedostrzeganym przez młodych ludzi walorem jest również fakt, że na małej uczelni kontakt z prowadzącymi jest po prostu lepszy. Rzadko się przecież zdarza, żeby na uniwersytecie profesor prowadził zajęcia praktyczne, zazwyczaj prowadzi on wykłady dla całego roku, który często liczy sobie na przykład dwieście osób. Na nyskiej germanistyce profesorowie prowadzą zajęcia w grupie seminaryjnej liczącej najwyżej czternaście osób. Mała uczenia to także paradoksalnie więcej miejsc praktyk i miejsc oferowanych na zagranicznych uczelniach, do których można wyjechać na studia w ramach programu Erasmus+. Na nyskiej uczelni studenci w miejscach praktyk i miejscach na studia zagraniczne mogą przebierać. Miejsc jest bowiem więcej niż samych studentów, stąd na zagraniczne praktyki lub studia wyjechać może praktycznie każdy.

Zachęcamy do studiowania na nyskiej germanistyce. Nabór jest otwarty do 20 października.

Beata Giblak